Nie ma to, jak wyjść z domu po nowe buty dla syna, a zajść na Pustynię. Błędowską Pustynię. Żeby nie było ;) Akcja spontaniczna. Okazała się fajną przygodą z emocjami, odrobiną strachu, sporą dawką ciszy, słońca i trampkami pełnymi piachu. Jesteście ciekawi, jak to było? Krok po kroku. Chodźmy :)
Najpierw rzut okiem z góry, z Czubatki.
Następnie stromizną w dół
zostawiając za sobą wieżę
i zbocze czubatkowe.
Zniżamy poziom.
Wstępujemy w brzozowy lasek.
A tam trafiamy na z nienacka rozpoczynający się asfalt.
I rzuconą nań kłodę ;) I przejechała nam przed nosem ciężarówka z pociętym drzewem.
Przecinamy lasek i naszym oczom ukazuje się piaaaach. Nieśmiało (bo nie wiemy, czy zakaz wstępu jeszcze obowiązuje) zaglądamy przez pustynny "próg".
W tle majaczy inne już województwo. Na lewo kominy Huty Katowice, na środku wieża kościelna w Błędowie.
Rozglądamy się dokoła i zastanawiamy czyj to drift?!
I decydujemy się uradować postawieniem stopy(w trampku) na błędowskopustynnym piasku!
Rozkminiamy przydatność i celowość napotkanych obiektów...
Oczywiście marzy nam się wtargnięcie w głębiej położoną połać piaskową....
Niemniej asekuracyjnie trzymamy się granicy z terenem leśnym. Łazimy, napawamy się. Plan dalszej wędrówki po terenie przekładamy na kiedyś. Jak się już zorientujemy, czy wolno, czy żaden mandat nie grozi ;)
A po buty pójdziemy innym razem :)